niedziela, 17 sierpnia 2014

München bitte!

Dominika Wojciechowska wyciągnęła mnie w październiku 2013 na szybki wypad do Monachium. Wszystko za sprawą Wesołej Środy z LOTem (serio ;). I tak, decyzję o wyjeździe podjęłam w przeciągu mniej więcej minuty, drugie tyle trwał zakup biletów lotniczych i byłyśmy ustawione :)


Rowerem podróżuje się tam bardzo przyjemnie, a rowerowe parkingi są często gęsto usytuowane w mieście. Wygodnie.





Kampus uczelni technicznej. Ekstra!







Stare miasto, to i stara architektura.




Nie przypominam sobie, żebym robiła to zdjęcie Indianie... Dominika? Przyznajesz się?




Zielono w centrum handlowym Herzoga&DeMeurona.





Po godzinach chodzenia pamiętam do tej pory, jak epicko bolały nas nogi... Ale szczęśliwie jest na to sprawdzony sposób:




Skorzystałyśmy z możliwości uczestniczenia w oprowadzanych wycieczkach po mieście. Strzał w dziesiątkę! Przewodniczka zarażała entuzjazmem w przeciągu pierwszych już minut, sypała śmiesznymi anegdotami na lewo i prawo i naprawdę przybliżyła nam historię oraz styl Monachium. Tu: przystanek w katedrze i leciutko skrzywdzony wizualnie papież.
.



Skoro Monachium, to też BMW!



Widziane nawet z góry, ze szczytu wieży.




Muzeum sztuki nowoczesnej wydało nam się wyjątkowo atrakcyjne przy takiej pogodzie...






Dziewczyny i Dali.



A tu w oddali!





Na pożegnianie - po monachijsku - piwko.
Munich beer in brewery - kinda expensive. Beer with Yannick in 2 years after Lisbon - priceless! :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz