niedziela, 6 października 2013

Segovia


Weekendowy wypad do Segovii na idealne zakończenie hiszpańskich wakacji!


Segovię rozsławił rzymski akwedukt z I wieku. Absolutnie niesamowity! W najwyższym miejscu wysoki na 28m, ciągnie się przez stare miasto. Gdyby nie nowocześniejsze techniki pozyskiwania wody, akwedukt ten podobno wciąż mógłby działać.. a podkreślę, że ma 2 tysiące lat...




Woda płynęła w górze ponad podwójnymi kamiennymi arkadami, do ułożenia których nie użyto zaprawy (!).








Segovia leży na wyżynnych terenach, ciągle więc wspina się uliczkami w górę lub w dół. W innym przypadku nie byłoby takich widoczków.




Przerwa na piwo i tapas?







W drodze do katedry.














Znak rozpoznawczy Segovii?
Tak jak w Lizbonie budynki pokryte są płytkami azulejos, zbudowane z kamienia Glasgow pokrywa nieskończona ilość kominów i zewnętrznych instalacji, tak kamienice Segovii zdobi się wytłoczonymi wzorami, zazwyczaj kwiecistymi lub geometrycznymi, jakby przestrzennymi tapetami.




Katedra Segovii.






W murach Alcazar de Segovia.











Segovia w pełnym słońcu.





Przepołowiona rzeźba może pomieścić przechodnia :)



Katedra nieustannie okrążana stadami ptaków.










Okrążywszy stare miasto wróciliśmy do akweduktu. Po kilku godzinach słońce zupełnie odmieniło jego padający na okolice cień.









A tak wygląda szczyt akweduktu, uchwycony na początku jego pozostałości. Zabawne, że niektórym służy za śmietnik.




Teren podnosi się, przez co akwedukt ma coraz niższą wysokość względną.





Zdaje się, że dopisało nam szczęście, bo trafiliśmy idealnie na festiwal Segovii. Na tę okazję zorganizowano kiermasz lokalnego jedzenia, paradę kilkumetrowych kukieł, grano muzykę na żywo na rynku, a akwedukt ziluminowano - podświetlono na różowo.





KONIEC!